"Wir całkowitego zrozumienia ewokuje obraz wszechświata metodą ekstrapolacyjnej analizy materii. Dla wyjaśnienia: Ponieważ na każdą cząsteczkę materii we wszechświecie oddziaływują w jakiś sposób wszystkie pozostałe cząsteczki materii wszechświata, teoretycznie możliwe jest wnioskowanie o właściwościach wszystkiego, co istnieje – o każdym słońcu, każdej planecie, ich orbitach, składzie chemicznym oraz ich historii ekonomicznej i społecznej – na podstawie wyników badań dowolnego elementu wszechświata, czyli na przykład kawałka ponczowego tortu." Douglas Adams - Restauracja na końcu wszechświata.


... kawałka tortu lub plasterka soczystej wołowiny - bez chwili zastanowienia dodał Sasza.


piątek, 27 lipca 2012

Składam protest! No bo co motyla noga!

Sasza i jego oczy w kolorze morskiej wody.
To ja. Kot Sasza. Aaaale jestem wkurzoooony! Zaraz wam wszystko opowiem.

Oni to gatunek podstępny. Tyle lat badań a nic lepszego o Nich napisać nie mogę. Do tej pory milczałem ale nawet cierpliwość mędrca ma granice. Było tak.

Przychodzi ta krwiopijczyni, o której wspominałem tutaj. Tiu, tiu, tju. To nie będzie bolało. Daj łapeczkę. Masz oczy w kolorze morskiej wody. Tak mi mówiła.

A kilka godzin później, w jej ludzkim umyśle, powstał tajny plan ograniczenia moich praw do wołowiny! Wyobrażacie sobie? Właśnie wpadł mi w łapy mail, w którym słowo po słowie opisany jest  perfidny plan ograniczenia moich swobód jako Kosmicznego Kota obywatela Wszechkosmosu. I co ja w tym mailu czytam? Cytuję: "I w miarę możliwości ograniczcie wołowinkę na rzecz białego mięska - to lepiej zrobi jego nerkom.... chociaż psychice pewnie gorzej...;-)". I jeszcze się nabija. Jasne, że źle zrobi mojej psychice. Krwiopijczyni jedna. Oj następnym razem nie będę taki naiwny. Oczy jak morskie fale. Też mi coś.

Ja się pytam...  Czy gotowany kurczak będzie równie użyteczny jak wołowina w ewokowaniu obrazu Wszechświata metodą ekstrapolacyjnej analizy materii?

No ja rozumiem, że mocznik trochę za duży. Odrobinkę. No przecież to każdemu może się zdarzyć. Dzień wcześniej pojadło się wołowinki, to i trochę urósł. Wielkie mecyje. Tak, że składam zażalenie, skargę, protest.

Adresat: Towarzystwo Ochrony Kosmicznych Kotów, Okręg Rejonowy w palcu wskazującym Ramienia Oriona.

środa, 25 lipca 2012

To będzie około 760 mld kilometrów - policzył Sasza w pamięci.

Oni wrócili z wyprawy. Jak zwykle beztrosko sobie poczynali z falami elektromagnetycznymi na długości 315-400 nanometra. On zaprezentował wodniste bąble na górnych odnóżach. Ona ognistą nadczerwień na perkatym nosie. Wstyd się z nimi gdziekolwiek pokazać. W Kosmosie nie przetrwaliby ani chwili. Mięczaki i bladawce.

Wyprawa nie była jednak całkiem bezproduktywna. Patrzę ci ja na górną, lewą mackę Onej a tam wymalowany falami UVA Rusłan jak żywy! A to się Braciszek Kosmiczny zreflektował i wysłał wiadomość.

Od czasu, kiedy Rusłan pognał w najdalsze zakątki Kosmosu minął miesiąc według ziemskiej rachuby. W pamięci szybciutko wyliczyłem odległość jaką pokonuje światło w ciągu roku, podzieliłem na 12, wziąłem pod uwagę drogę w tę i z powrotem i mam. 780 000 000 000 kilometrów! Gdzieś w okolicy 390 miliarda kilometrów Rusłan zreflektował się, że nie zostawił na stole kartki, gdzie się wybiera i kiedy wróci. A Oni tu z rozpaczy i pomieszania całkiem się rozkleją i wyschną na wiór. Ona szczególnie ma tendencje to utraty wody za pomocą kanalików podpatrzydłowych.

Naprędce Rudzielec sklecił wiadomość i przesłał słoneczną pocztą korpuskularną. Okazja była świetna, bo się Ona szlajała na wysokościach powyżej 2 tys. i  światło operowało bez trudu. Cząsteczki wypaliły wiadomość na ręce Onej. Nie ma co, Rusłan miał chytry plan. My Koty zdecydowanie przewyższamy inteligencją inne rasy.

Teraz pytanie, jak to wszystko przekazać Mięczakom. Skoro nie wierzą nawet w to co widzą.

niedziela, 22 lipca 2012

Raport dla Komisji Weryfikacyjnej Wszechświatowych Sił Szybkiego Reagowania

Agent F.A.L.K.A. do Komisji Weryfikacyjnej Wszechświatowych Sił Szybkiego Reagowania
Czas: 22 lipca 2012 r. godzina 12.20 czasu miejscowego.
Miejsce: Ziemia, trzecia planeta Układu Słonecznego, Galaktyka Drogi Mlecznej, Ramię Oriona, 28 000 lat świetlnych od centrum Galaktyki.

-------------------

Wynik okresowego badania cielesnej powłoki użytkowanej na Ziemi - pozytywny. Parametry w normie. Lekko podniesiona hemoglobina, co jest normalne przy zaawansowanym treningu agenta.

Wniosek o przedłużenie misji na Ziemi i dalszą obserwację Onych.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Komisja Weryfikacyjna Wszechświatowych Sił Szybkiego Reagowania do agent: F.A.L.K.A.
Czas: 1,37 × 10 10 ± 2% od powstania Tego Wszechświata.
Miejsce: Utajnione

--------------------

Wydaje się zgodę dla agenta F.A.L.K.A. na przedłużenie misji z zachowaniem aktualnej powłoki cielesnej.

Podpisane: Główny Nadkomisarz KWWSSR Andebarandon Wspanialny

 xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

sobota, 21 lipca 2012

Było nas trzech.

Tak. Jeszcze niedawno było nas trzech. Właściwie troje ale jesteśmy ponad normy. W szczególności gramatyczne.

Byłem ja - Sasza. Falka - moja przyszywana siostra na tym wołowiny pełnym padole. I Rusłan.

Ten trafił do nas ni przypiął ni wypiął, bo z Falką tworzyliśmy niezły kosmiczny team. No ale najwidoczniej wszechświatowe koło fortuny zatrzymało się ze wskazaniem na nasz ziemski grajdołek.

Tak więc mniej więcej półtora roku temu według ziemskich standardów pojawiła się u nas ruda, nastroszona kita. Rozepchnęła się trochę w tej czasoprzestrzeni. Zajęła Onych bardzo. Pobyła kilkanaście miesięcy. I nagle została przeniesiona przez Międzygwiezdną Radę Reinkarnacji nie wiadomo dokąd. Skandal. Widziałem tylko jak rudy ogon, ze zwykłym dla siebie pośpiechem znikał w okolicach galaktyki M95 widocznej w tle gwiazdozbioru Leo.

Szkoda wielka, bo my chłopaki już zaczęliśmy się dogadywać. Najwyraźniej Rusłan potrzebny był w innej części Drogi Mlecznej. Od czasu relokacji Rusłana wyję sobie dość często do gwiazd. Falka też, choć udaje, że jej to nie obchodzi.

A Oni? Szkoda gadać. Tęsknią. 

Salut Rusłanie.
Z kosmicznym pozdrowieniem
Twój przybrany brat
Sasza

Horror sobotniego poranka.

Od świtu wiedziałem, że coś się święci. Nie pytajcie dlaczego. Po prostu Koty tak mają.


Syrenę śniadaniową włączyłem około 6 rano.Ułaaaa.
7 rano. Ułaaaaaaaaaaaaaaaaaa. Nic. Śpią.
8 godzina. Uła Uła Ułaaaaa? Nadal nic.


O 9 wstał On.

Z obserwacji wynika, że On jest głuchy metafizycznie i rzadko cokolwiek rozumie z informacji, które mu przekazuję. Co poradzić. Taki niegramotny gatunek. Śniadania nie dał.

O 9.30 wstała Ona.
Powiedziałem jej głośno i wyraźnie, że wszystko rozumiem ale w końcu są jakieś godziny posiłków ustalone na tym turnusie! Wiedziałem, że dotarło to do jej ludzkiego móżdżku ale śniadania nie dała!

Ooo! W tym momencie rozdzwoniły się w mym mega wyspecjalizowanym mózgu dzwonki alarmowe i rozbłysły światełka układające się w jeden, przerażający napis DANGER! W każdym ze znanych mi wszechświatów brak śniadania i atak ognistych meteorów to właściwie jedno i to samo.

O 10.10 napis DANGER  przemienił się w jedną z Nich. Na pierwszy rzut nosa wyczułem, że przynależy do gatunku wysysającego krew.

Najpierw dobrała się do Falki. Falka broniła się zawzięcie. Ech - podziwiam ją. To jest kocica! Żebyście ją widzieli. Miała 16 łap, wszystkie uzbrojone w ostre pazury, toczyła wokół laserowym wzrokiem, zwijała się jak anakonda. Wiem doskonale, że usiłowała wykorzystać teorię strun i zwiać na drugi koniec tego wszechświata ale niedobory energetyczne spowodowane brakiem śniadania uniemożliwiły ten manewr. Oni są cwani.  Pomimo bohaterskiej obrony załadowali ją do worka. Wyciągnęli tylko głowę i jedną łapę. Po 687 próbie Falka poddała się i pozwoliła wbić igłę. Potem wypuścili ją. I dali jeść!

Tak więc, bez zbędnych ceregieli wskoczyłem na stół, wyciągnąłem łapę w stronę krwiopijczyni. Czyń swoją powinność.

I dajcie w końcu to śniadanie!

Dzień dobry. Jestem Sasza.

Mam na imię Sasza. Jestem Kotem.

Genialnie się złożyło, że akurat jestem Kotem. Dzięki temu mam głębokie przeświadczenie, że Wszechświat działa tak, jak powinien.

Jako Kot mam prawo do przyjemności. Wołowina, chrupki, śmietanka, rybka - to wszystko zostało umieszczone w aktualnej czasoprzestrzeni, po to, abym mógł to zjeść.

I to jest cała prawda o tym wszechświecie.