"Wir całkowitego zrozumienia ewokuje obraz wszechświata metodą ekstrapolacyjnej analizy materii. Dla wyjaśnienia: Ponieważ na każdą cząsteczkę materii we wszechświecie oddziaływują w jakiś sposób wszystkie pozostałe cząsteczki materii wszechświata, teoretycznie możliwe jest wnioskowanie o właściwościach wszystkiego, co istnieje – o każdym słońcu, każdej planecie, ich orbitach, składzie chemicznym oraz ich historii ekonomicznej i społecznej – na podstawie wyników badań dowolnego elementu wszechświata, czyli na przykład kawałka ponczowego tortu." Douglas Adams - Restauracja na końcu wszechświata.


... kawałka tortu lub plasterka soczystej wołowiny - bez chwili zastanowienia dodał Sasza.


sobota, 21 lipca 2012

Horror sobotniego poranka.

Od świtu wiedziałem, że coś się święci. Nie pytajcie dlaczego. Po prostu Koty tak mają.


Syrenę śniadaniową włączyłem około 6 rano.Ułaaaa.
7 rano. Ułaaaaaaaaaaaaaaaaaa. Nic. Śpią.
8 godzina. Uła Uła Ułaaaaa? Nadal nic.


O 9 wstał On.

Z obserwacji wynika, że On jest głuchy metafizycznie i rzadko cokolwiek rozumie z informacji, które mu przekazuję. Co poradzić. Taki niegramotny gatunek. Śniadania nie dał.

O 9.30 wstała Ona.
Powiedziałem jej głośno i wyraźnie, że wszystko rozumiem ale w końcu są jakieś godziny posiłków ustalone na tym turnusie! Wiedziałem, że dotarło to do jej ludzkiego móżdżku ale śniadania nie dała!

Ooo! W tym momencie rozdzwoniły się w mym mega wyspecjalizowanym mózgu dzwonki alarmowe i rozbłysły światełka układające się w jeden, przerażający napis DANGER! W każdym ze znanych mi wszechświatów brak śniadania i atak ognistych meteorów to właściwie jedno i to samo.

O 10.10 napis DANGER  przemienił się w jedną z Nich. Na pierwszy rzut nosa wyczułem, że przynależy do gatunku wysysającego krew.

Najpierw dobrała się do Falki. Falka broniła się zawzięcie. Ech - podziwiam ją. To jest kocica! Żebyście ją widzieli. Miała 16 łap, wszystkie uzbrojone w ostre pazury, toczyła wokół laserowym wzrokiem, zwijała się jak anakonda. Wiem doskonale, że usiłowała wykorzystać teorię strun i zwiać na drugi koniec tego wszechświata ale niedobory energetyczne spowodowane brakiem śniadania uniemożliwiły ten manewr. Oni są cwani.  Pomimo bohaterskiej obrony załadowali ją do worka. Wyciągnęli tylko głowę i jedną łapę. Po 687 próbie Falka poddała się i pozwoliła wbić igłę. Potem wypuścili ją. I dali jeść!

Tak więc, bez zbędnych ceregieli wskoczyłem na stół, wyciągnąłem łapę w stronę krwiopijczyni. Czyń swoją powinność.

I dajcie w końcu to śniadanie!

1 komentarz:

  1. Ja myślę, że Falka walczyła w imieniu wszystkich kotów! jest bohaterką!

    OdpowiedzUsuń